poniedziałek, 18 lutego 2013

Sycylijskie Arancini z groszkiem i mozzarellą

Tym razem "pod nóż" wzięłam razem z moim bardzo ważnym Doradcą typowo sycylijski fast food, czyli arancini. Nazwa po włosku znaczy po prostu mała pomarańcza, czyli arancia. Kulka ta zdecydowanie może kojarzyć się z tym owocem ze względu na swoją aparycję.  Na Sycylii jest to bardzo popularne jedzenie, może nawet bardziej jako przystawka czyli aperitivo, ale po zjedzeniu tak wielkiej kuli ryżowej mało komu chce się jeszcze kontynuować wchłanianie zwłaszcza w takim klimacie. Koszt jednej arancini w sycylijskich barach waha się mniej więcej od 1 do 2 Euro. Najczęściej spotykanym nadzieniem arancini jest mozzarella i groszek i taki właśnie skład weźmiemy "na warsztat". Oczywiście można robić różnego rodzaju tuning gastronomiczny i nadziewać kulki czym innym, np. szpinakiem!

Składniki na 3 kulki (porcja na dwie osoby):

  • 200 g ryżu białego (1,30 zł)
  • 2 kostki warzywne ekologiczne (2 zł)
  • 1/2 mozzarelli (1,50 zł)
  • bułka tarta (0,30 zł)
  • groszek zielony (0,50 zł)
  • 30 g masła pokrojone w kostkę (0,80 zł)
  • 1 jajko (0,70 zł)
  • przyprawy: sól i pieprz
KOSZT JEDNEJ ARANCINI: około 2,30 zł

Sposób przygotowania:

 Ryż gotujemy razem z kostkami bulionowymi nieco dłużej niż podaje przepis na opakowaniu. Bulion przecedzamy przez durszlak do garnka (z pewnością przyda nam się do kolejnego dania). Po określonym czasie wyjmujemy ryż, wbijamy jajko, mieszamy i czekamy aż ostygnie. Ryż musi być troszkę rozgotowany, aby nam się lepiej kleił. Formujemy na ręce jedną połowę kuli, do środka wsadzamy mozzarellę, kostkę masła i groszek i "zamykamy" kolejną porcją ryżu. Bardzo mocno ściskamy i wyrabiamy w rękach kulę. Musi być twarda, żeby się nie rozleciała. Delikatnie obtaczamy cienką warstwą bułki tartej. W garnku rozgrzewamy olej, którego musi być tyle, aby pokryło mniej więcej 3/4 wysokości kulki. Smażymy na głębokim tłuszczu aż się zarumieni, po czym obracamy. Gotową kulkę zawijamy w serwetkę i jest już gotowa do jedzenia. BON APPETIT!





Arancini napotkane na straganie w Weronie


A na deser... sycylijska piosenka oraz panorama Palermo z widokiem na góry, którą zrobiłam podczas jednej z wypraw na Sycylię












5 komentarzy:

  1. fajnie to "ugryzłaś"

    OdpowiedzUsuń
  2. wygląda smakowicie :) czekam na kolejne przepisy!

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham ten blog!!!
    :)
    Asia Swobo

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki Lodźka! Niedługo mam zamiar wprowadzić nowinke na blogu, zobaczysz - ucieszysz się wielce. Ale to wszystko już wkrótce! Śledź bloga! PS Nie jedz mięsa! :-) Pozdro!

    OdpowiedzUsuń
  5. Stresujące na etapie przygotowanie, ale efektownie się prezentuje :)

    OdpowiedzUsuń